środa, 21 kwietnia 2010

Drwal, ale nie blaszany.

Przerwa świąteczna, początkowo planowana na jeden weekend przeciągnęła się nam na kolejne dwa weekendy. Nie oznaczało to bynajmniej braku jakichkolwiek postępów w/wokół domu. Od tego czasu wzbogaciliśmy się o nowe ogrodzenie pomiędzy nami a sąsiadami (połowa obwodu działki). Jest to zwykła siatka zgrzewana zamocowana na słupkach bez podmurówki. Dlaczego bez? Otóż ogrodnik przekonywał nas, że podmurówka pomiędzy działkami nie jest wskazana. Zwłaszcza gdy przy siatce zrobimy nasadzenia (korzenie, rozrost, itp). Drugim powodem był czynnik finansowy. Podmurówka zwiększyłaby wymagany budżet praktycznie dwukrotnie. Tym bardziej, że jak pokazała praktyka u sąsiada, rzeczony element konstrukcyjny kompletnie nie zapobiegł przedostawaniu się kretów na jego działkę. I tak musi zastosować przeciw nim siatkę. A jeśli nie widać różnicy... ;) Poza tym na zewnątrz domu w końcu pojawiła się, długo naszej progeniturze obiecywana, huśtawka oraz niewielki skalniaczek, który chyba jednak jeszcze zmienimy. Huśtawka już przeszła najważniejszy z atestów, wykonany przez grupkę kilkorga dzieci korzystających z niej w jednym czasie. Udało mi się też przyciąć kafelki na podstawę obudowy kominka, teraz trzeba znaleźć odrobinę czasu na ich przyklejenie ;) Może nawet będzie to dzisiaj. Ostatniego weekendu zabrałem się też za pocięcie drewna. Zważając na fakt, że wcześniej nigdy nie bawiłem się piłą łańcuchową miałem pewną tremę. Nie zmniejszyły jej także wcześniejsze obejrzenie dwóch filmów instruktażowych, czyli "Teksańska masakra piłą mechaniczną" i "Hollywood Chainsaw Hookers". Miałem jeszcze krótkie szkolenie, przeprowadzone przez sąsiada, właściciela wyżej wymienionego narzędzia, ale i ono nie dodało mi otuchy. Dopiero pierwsze cięcia przekonały mnie o tym, że zawód mini-drwala, wcale taki straszny nie jest, jakby to mogło się wydawać. Nawet po skończonej pracy liczba rąk i nóg zgadzała się z tą, sprzed rozpoczęcia prac. Przez jeden dzień udało mi się pociąć 2/3 drewna. Zostało jeszcze 1/3 a potem porąbanie na mniejsze szczapki. Powoli przymierzam się też do założenia trawnika i zbudowania drewutni na to nasze drewienko. No i jakieś kafle na tarasie by się przydały... Fotki wrzucę niebawem ;)