środa, 21 października 2009

Uskrzydleni.

Wreszcie znalazła się chwilka czasu, by zrobić zdjęcia i napisać kilka słów. W zeszły piątek, tak jak było to wcześniej umówione, dotarł do nas monter drzwi wewnętrznych, które od dłuższego czasu czekały w salonie na zamontowanie. Ów człowiek mocno zasłużył sobie na to, żeby znaleźć się na liście fachowców, którzy znają się na swojej robocie, szanują czas i mienie klienta i potrafią wywiązać się z umów ustnych. Brzmi to jak jakieś science-fiction? Na szczęście jednak to rzeczywistość ;) Tym samym brzegi naszych ścian zaczęły wyglądać już jak mieszkanie a nie jakaś budowa. Zimne powietrze z wiatrołapu już nie przedostaje się do jadalni, a dalej do salonu. Na dole, zwłaszcza wieczorami, czuć, że jest o wiele cieplej. Prace w łazience, wbrew moim szczerym chęciom nie ruszyły naprzód. Mamy za to posprzątany garaż i dwa nowe punkty świetlne (o świetle planuję osobny, mam nadzieję przydatny, wątek). Do zrobienia zostało jeszcze... dużo.



wtorek, 13 października 2009

Romans z Krystyną z gazowni.

Miniony tydzień obfitował w sprawy związane z ogrzewaniem za pomocą gazu. Podpisanie umowy, wbrew moim czarnym myślom, zajęło jakieś 5-10min. Gazomierz w żółtej skrzynce pojawił się dwa dni później. Wczoraj natomiast w domu gościliśmy czarodzieja od pieca, ponieważ uruchomienie musi zostać przeprowadzone przez autoryzowanego serwisanta. I co tu dużo mówić. Działa, grzeje :) Co prawda wcześniej grzaliśmy dom i c.w.u. za pomocą kominka i dalej zamierzamy korzystać w znacznej części z biomasy ;) Jednak od teraz w ciągu naszego pobytu w pracy dom nie będzie się wychładzał zbytnio. Tym bardziej, że to nasz pierwszy sezon grzewczy w tym domu i nieco wilgoci w ścianach może jeszcze siedzieć, awet pomimo zostawiania dłuższych terminów pomiędzy pracami mokrymi i wykonaniu ociepleń długo po tynkach. Łazienka na górze powolutku zaczyna nabierać kształtu. W miniony weekend położyłem kafle na sporej części podłogi. Prace nadal trwają ;)

poniedziałek, 5 października 2009

Historie kuchenne.

Kuchnia jest. I muszę przyznać, że monterzy spisali się bardzo przyzwoicie i do wykonawstwa nie mam żadnych krytycznych uwag. Szafki otwierają się i zamykają jak należy, sprzęt też spisuje się dzielnie. Tak więc piątek stał się praktycznie naszym pierwszym dniem "Historii kuchennych", a właściwie ich mocno zmienionym remake'em ;) Niestety parapet w kuchni wciąż czeka na zamontowanie...



piątek, 2 października 2009

O ku..chnia!

W domu kolejny tydzień mało znaczących zmian. Natłok zajęć zawodowych sprawił, że sprawy domu odsunęły się nieco na plan dalszy. WC na dole ma założone światło i umywalkę. Poza tym przygotowałem parapet do zamontowania w kuchni. Oczywiście montaż kuchni w terminie przewidywanym wcześniej byłby chlubnym wyjątkiem pośród większości naszych doświadczeń z budowlańcami i monterami. Ale "na szczęście" i ta ekipa postanowiła nie za bardzo odstawać od reszty i skręcanie mebelków dokonywane jest w momencie gdy piszę niniejsze literki (czyli jakieś 3 dni później). Miałem chociaż nadzieję, że uda mi się przygotować parapet do kuchni i go zamontować przed mebelkami. Udało mi się jedynie go przygotować (przyciąć i polakierować) do montażu w późniejszym terminie. Tak jak obiecałem zdjęcia wrzucę po zmianach w obu opisywanych pomieszczeniach. Czyli wychodzi na to, że w poniedziałek ;)