czwartek, 24 września 2009

Czekając na kuchnię.

Miniony tydzień obfitował w wydarzenia, które nie za bardzo pozwoliły nam nadgonić prace wykończeniowe w domu. Zawsze było do załatwienia coś, co znacznie opóźniało nasze powroty do domu. Zostawał tylko czas na zjedzenie kolacji i trochę odpoczynku. Ściany w kuchni ręką małżonki nabrały kolorów i czekają już tylko na założenie gniazdek i wstawienie mebli kuchennych. WC na dole ma już wyrównane ściany i zostało już tylko ich pomalowanie i założenie umywalki i oświetlenia. Zdjęcia z obu pomieszczeń wrzucę po skończonych pracach.

czwartek, 17 września 2009

Na zachodzie z małymi zmianami.

Kolejny tydzień przyniósł ze sobą zmiany w wiatrołapie. Na podłodze ułożyłem kafelki i zaciągnąłem je fugą. Teraz wiatrołap czeka na zagruntowanie i pomalowanie. Potem przy podłodze pojawią się listwy przypodłogowe. Prawdopodobnie powtórzymy manewr z poprzedniego mieszkania, gdzie przykleiliśmy listwy z drewna pomalowanego lakierobejcą. WC na dole wzbogaciło się o gładź (jeszcze nie uwiecznione na fotce), której niestety nie mogłem wczoraj zeszlifować do końca, bo narożniki były jeszcze wilgotne. Może już dzisiaj będzie ok. Ostatnie noce nie zapisały się na kartach historii pośród tych z największymi temperaturami. Tym samym musieliśmy nieco podgrzać atmosferę w domu, tym bardziej, że jest to pierwszy rok ogrzewania więc warto to zrobić nieco wcześniej. Kominek z płaszczem sprawdza się znakomicie. Grzejniki rozgrzewają się w dość szybkim tempie, a gdy już nie pobierają ciepła z układu podgrzewana jest ciepła woda użytkowa. A do tego jeszcze ten nastrój w salonie. Nawet biorąc pod uwagę to, że obudowa kominka jest jeszcze w powijakach.



środa, 9 września 2009

W Dobrej - na dobre.

Panele leżą na podłodze, płytki w łazience na dole również. Do pełnego szczęścia zostało zrobienie łazienki na górze, dokończenie ubikacji na dole, wykafelkowanie i pomalowanie wiatrołapu, montaż drzwi wewnętrznych, listwy przypodłogowe, obłożenie słupów drewnem, montaż kuchni, zabudowa kominka, pokolorowanie salonu. Niewiele, prawda? Roboty tak na kwartał ;) Pomimo to, zdecydowaliśmy, że wszystkie nasze graty, łącznie z nami samymi, zawieziemy już do nowego domku na stałe. Co prawda gazu jeszcze nie mamy, ale tandem paneli solarnych i kominka z płaszczem wodnym pozwala nam, przynajmniej na razie, pokazać figę wszelkim spółkom gazowniczym. Woda, która podgrzewa się do temperatury czterdziestu kilku, a w słoneczne dni dużo powyżej 50 stopni pana Celsjusza, pozwala na dość komfortowe i ciepłe kąpiele wieczorne. Co więcej, nie ma również zupełnie problemu z ciepłą wodą o poranku. Na razie, w temacie rozwoju kunsztu kulinarnego, odkrywamy zupełnie nowe obszary wykorzystania małego, wysłużonego już, grilla :) Muszę przyznać, że dotychczasowe ograniczanie się do kurczaczków i karkóweczek z rusztu to jawne marnotrawstwo potencjału zawartego w tym niewielkim urządzeniu ;) Te nasze tymczasowe grillowanie i obiadokolacje tarasowe będą do czasu przybycia mebli i sprzętu kuchennego, których montaż musieliśmy przesunąć ze względu na kafelkarzy. Niestety w dobie kryzysu najbliższy wolny termin był trzy tygodnie później (sic!), a nie dwa-trzy dni, jak myśleliśmy. Mamy tylko nadzieję, że końcówka lata będzie dużo słoneczniejsza niż jego początek.

środa, 2 września 2009

Mój jest ten kawałek podłogi...

Dom, coraz bardziej zaczyna przypominać coś, w czym da się zamieszkać. Kafelkarze od kuchni i łazienki na dole zaczną swoje prace dopiero jutro. Przesunęliśmy montaż kuchni nieco w przyszłość, więc oni mogli spokojnie dokończyć prace, które już prowadzili u innych ludzi (notabene naszego sąsiada). Ponoć do soboty mają się spokojnie wyrobić. Na razie mogę powiedzieć, że jest na to szansa, ponieważ kafle w kuchni są już praktycznie w całości podocinane na wymiar. Ostatnie dwa dni to też była walka dwuosobowej ekipy z naszymi panelami podłogowymi. Ekipa była ewidentnym przykładem na równouprawnienie kobiet i mężczyzn, ponieważ składała się z mężczyzn (sztuk jeden) i kobiet (również sztuk jedna). I szczerze musimy przyznać, że obydwoje, nie dość, że sprawnie posługiwali się narzędziami, to efekt ich pracy jest tak samo pozytywny. Jesteśmy zadowoleni. W związku z tym, że mieliśmy mieć ułożone podłogi (i mamy) w weekend musiałem położyć kafelki przy kominku. Z tego też jestem zadowolony, choć do swojego wykonawstwa podchodzę dość krytycznie. Natomiast zupełnie niezadowoleni jesteśmy z wyrównania terenu wokół domu. Nie dość, że chłopaki bawili się swoimi zabawkami 13h (9h koparka + 4h wywrotka) zamiast planowanych max 3h. to jeszcze równość terenu pozostawia wiele do życzenia. Jutro ma przyjechać gość od ogrodów, z którego zdaniem się bardzo liczę i ma orzec, czy takie wykonanie usługi jest do przyjęcia, czy spece jeszcze raz z uśmiechem na twarzach odwiedzą moje włości. A teraz rozwiązanie zagadki z poprzedniego wpisu. Wszystkie osoby, które odpowiedziały, że to oczywiście kolor zielony mogą sobie kupić piwo... ale jedynie jako nagrodę pocieszenia. To przecież jest oczywiste, że ten kolor jest pochodną koloru... żółtego, który na codzień służy dzieciom do kolorowania kanarków. Niemożliwe? Też tak myśleliśmy, ale na dowód załączam rysuneczek:

jako drugi dowód dodam, że ten kolor to "Kanadyjska jodła" firmy z dużym psem, a ten kolor właśnie jest reprezentantem grupy kolorów żółtych stonowanych. Gratulacje dla tych, którzy zgadnęli. A poniżej kilka fotek ze stanu aktualnego.