czwartek, 1 września 2011

Król olch (i brzóz)

"... wśród olch i brzóz" - tak właśnie kończy się wiersz Goethego w przekładzie Wisławy Szymborskiej. W takiej scenerii spędziłem całe weekendy i popołudnia dni roboczych. W działaniach dzielnie towarzyszyły mi: żona - dzielnie pomagająca zwozić i układać drewno w drewutni, piła łańcuchowa i siekiera z klinem. Czasami musiałem użyć młota z klinami do rozłupania większych okazów. Ostatni kawałek drewna będący drobną częścią 16m3 drewna porąbałem w niedzielne południe. Na dwa lata palenia w kominku powinno starczyć, może nawet na trzy, jeśli zima okaże się łagodniejsza. Chociaż, ostatnio usłyszałem anegdotkę w swojej pracy. Podczas rozważań, na temat nadchodzącej zimy jeden z kolegów stwierdził, że zima na pewno będzie sroga, bo Robert już trzy tygodnie drewno na opał rąbie. Tak więc jak utkniecie w zaspie albo będziecie marznąć gdzieś na zewnątrz, to wiecie czyja to wina :D Teraz wracam do robienia dachu drewutni i ścianek pomieszczenia na narzędzia. Myślę, że w ten weekend zakończę ten etap...