środa, 31 grudnia 2008

Szczęśliwego Nowego Domku.

Na budowie w ciągu ostatnich kilku dni nie wydarzyło się wiele, ale i tak miało swój, dość spory, ciężar gatunkowy. Jak się okazało, chłopaki od ścianek działowych nie wzięli pod uwagę tego, że ściany nośne nie mają 36cm jak w projekcie, tylko 25. O ile na parterze szczególnego znaczenia to nie ma, ponieważ metraż pomieszczeń i tak się nie zmienił, o tyle na poddaszu spowodowało to obniżenie pułapu dachu w pomieszczeniach. A to już ma wpływ na powierzchnię i "ustawność" pokojów i łazienki. Musieliśmy się zdecydować na dość poważny krok rozebrania wykonanej części działówek i wykonania ich raz jeszcze z przesunięciem o 11cm, aby wypadały w tych samych miejscach co na projekcie. Chłopaki obiecali, że do poniedziałku wszystkie ścianki będą stały.
Wczoraj osiągnęliśmy kolejny krok milowy naszej budowy. W budynku zamontowane są wszystkie okna. Niestety, musieliśmy zrezygnować tymczasowo z montażu bramy garażowej, poniewaź ściana czołowa, do której brama jest montowana, musi być wytynkowana. A takich ekstrasów na razie u nas nie uświadczysz. Dzisiaj musieliśmy zamknąć resztę otworów tak, aby zabezpieczyć dom przed warunkami atmosferycznymi oraz wielbicielami naszych okien, którzy byliby gotowi je zdemontować. A to drugie , podobno, jest dość częstą przypadłością budów :( Zostało nam jeszcze zabezpieczenie okien przed zabrudzeniem i zarysowaniami. W tej sprawie wybieramy się tam jutro :)
I znowu wypadł nam wpis w czasie święta :D Przyjmijcie życzenia zdrowia, szczęścia pomyślności w Nowym Roku oraz czerpania czystej przyjemności z budowy Waszych wymarzonych domów. Oczywiście sobie też tego życzymy ;)

środa, 24 grudnia 2008

Wesołych Świąt.

Przedświąteczna wizyta miała być równocześnie rozliczeniem z chłopakami stawiającymi ścianki działowe. Niestety, nie udało im się zrobić całości, ale widać, że się starają. Rozliczyliśmy wykonaną część prac, żeby mieli parę dodatkowych groszy na święta. Po świętach będą wznoszenie ścianek kontynuować. Druga ekipa, zaczęła domurowywać podstawy przypór, gdyż same przypory będą zrobione już po elewacji. W przedostatni dzień roku przyjadą też do nas okna i brama garażowa. Do tego czasu na budowie, niestety, wiele się dziać nie będzie. Będzie tylko doglądana na okoliczność nieproszonych gości. Tak więc drodzy czytelnicy, składamy Wam najszczersze życzenia wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, mnóstwa prezentów i smakołyków na stołach :)


niedziela, 21 grudnia 2008

Walka z żywiołami.

Wczoraj i dzisiaj musieliśmy trochę powalczyć z siłami natury. Ostatnie, dość silne wiatry, postanowiły porwać folię z okien połaciowych do dynamicznego tańca po naszym dachu. Jedna z nich zupełnie wydostała się spod dachówek, więc zastąpiliśmy ją styropianem. Jak dobrze jest on zamocowany zobaczymy w przeciągu kilku dni ;) Druga folia nie wyskoczyła zupełnie, więc ją ponownie zabezpieczyliśmy. Miejmy nadzieję, że obie wytrzymają kolejne podmuchy. Ponadto postanowiliśmy wybrać wodę, która zebrała się podczas budowy w dwóch zagłębieniach na poddaszu. Niestety nie posiadamy pompy, a na te kilkadziesiąt litrów nie chcieliśmy kupować takiego urządzenia. Wykorzystaliśmy do tego wąż gumowy i grawitację. Udało się całkiem szybko i w miarę łatwo wyciągnąć całą wodę z tych miejsc. Nowej porcji wody już raczej się nie spodziewamy. W międzyczasie chłopaki od ścianek działowych pracowali nad swoim zadaniem. Zapewniają, że do wtorku uda mi się skończyć wszystkie, choć po doświadczeniach z budowlańcami raczej sceptycznie podchodzę do tej sprawy. Dzisiaj na naszą budowę zawitał też szef poprzedniej ekipy budowlanej. Jak twierdził, przejeżdżał obok i wpadł sprawdzić wykonanie tarasów przez swoją ekipę. Oczywiście, zupełnie przypadkowo, miał ze sobą nowiusieńkiego fleksa i zbiegiem okoliczności na moim placu wala się pręt zbrojeniowy, który był mu potrzebny na sąsiednią budowę. Z racji tego, że byliśmy na budowie (i wg mnie tylko dlatego), zaproponował odkupienie kilku metrów. To się nazywa pokrzyżować komuś plany, bo w tak cudowne zbiegi okoliczności i tak niesamowite przypadki nie wierzę. Zwłaszcza tej ekipie.

czwartek, 18 grudnia 2008

Dach - wnioski pokontrolne.

Dach, jak widać na załączonych obrazkach, mamy zrobiony. Dachówka, chwilowo pokryta pyłem po docinaniu, spokojnie uchroni nas (przynajmniej taką mamy nadzieję) przed wszelkim opadem atmosferycznym. No, chyba, że z nieba będzie leciał grad o wielkości piłek tenisowych. Rynny tudzież cierpliwie czekają na pierwsze opady deszczu, co według prognoz najprawdopodobniej nastąpi jutro. Niestety, podczas wizytacji zauważyłem, że coś im nie wyszło docinanie kilku dachówek nad rynną koszową. Krawędzie dachówek w tym miejscu nie tworzą linii prostej i tę niedoróbkę dekarze będą musieli poprawić. Przecież nie możemy pozwolić, aby detektyw Monk odczuwał jakikolwiek dyskomfort, gdyby kiedyś wpadło mu do głowy nas odwiedzić. Oprócz tego dekarzom został jeszcze do obłożenia klinkierem komin. Ale te dwie rzeczy zrobią dopiero po powrocie ze Świąt.

środa, 17 grudnia 2008

Dzień cudów.

Od poniedziałku ruszyły prace nad wykonaniem tarasu i ganku. Kilka zręcznych ruchów koparkowego wykonały wykopy pod fundamenty pod te konstrukcje. Ułożona folia i zbrojenie od wczoraj niecierpliwie czekały na przykrycie ich warstwą świeżego betonu. Jakież było nasze zdziwienie, gdy dzisiaj, paręnaście minut po siódmej dostaliśmy dwa telefony: z betoniarni, że grucha już do nas jedzie i ze składu budowlanego, że transport materiału na ścianki działowe już praktycznie na nas czeka. Normalnie cuda, tym bardziej, że beton z tej firmy nigdy nie dotarł do nas na czas (już nie mówiąc o 22h spóźnieniu). Tak więc dzisiejszego poranka fundamenty pod tarasy zostały zalane, a od jutra chłopaki będą działać dalej. W międzyczasie mieliśmy trochę zamieszania z dachówką. Skład, który ostatnio wciskał nam kit w trakcie dostarczania łat i kontrłat, postanowił powtórzyć numer przy dowozie brakującej części dachówki. Po wysłuchaniu kolejnego steku bzdur uznaliśmy, że były to nasze ostatnie zakupy w tym miejscu. Sprawa dachu ostro nabiera rumieńców. Ramy okien połaciowych już są na swoim miejscu (z wyjętymi szybami, bo podobno sama rama do niczego się nie przydaje i wtedy nie kradną). Została do obłożenia jedna połać (ta prostsza), obklejenie komina klinkierem i założenie rynien. Według zapewnień dekarzy do końca jutrzejszego dnia wszystko to będzie zrobione. I niech tak się stanie, bo dekarze wyjeżdżają w piątek rano na święta. Od jutra startujemy z podprojektem o wdzięcznej nazwie roboczej "wewnętrzne ścianki działowe".

sobota, 13 grudnia 2008

Sky is not the limit.

Dzisiaj pojechaliśmy na budowę zrobić kilka zdjęć do tego dziennika budowy ;) Przecież wiemy jak bardzo czekacie na kolejne fotki z frontu :) Ofoliowanie dachu niestety znowu się przeciągnęło. Tym razem ciała dał dostawca łat i kontrłat. Przez kilka kolejnych godzin wysłuchiwaliśmy zapewnień, że materiał właśnie wyjeżdża na naszą budowę (500m. odległości), że opóźnienie spowodowane jest awarią samochodu, pomyłką z miejscem dostawy a nawet tym, że (sic!) transport gdzieś tam zakopał się w błocie. Potem zupełnie przestali odbierać nasze telefony :) I w tym momencie skończyliśmy naszą współpracę w zakresie drewna z tym składem. Na szczęście chłopaki mieli możliwość załatwienia łat i kontrłat od ręki w innym miejscu. Po dzisiejszym dniu do ofoliowania został kawałek dachu na który zabrakło trochę folii. Od poniedziałku będą kładli dachówkę. O ile oczywiście ów skład budowlany poradzi sobie z dostawą brakującej części materiału, bo ta ilość co jest na budowie, według chłopaków starczy na 3h pracy :) Jak wszystko pójdzie gładko, w piątek powinniśmy się cieszyć całkowicie skończonym dachem. Poza tym, spod naszego stropu, zniknęły podpory i teraz już lepiej widać wielkość salonu i jadalni. Co prawda pod schodami będzie jeszcze wciśnięta toaleta, ale ogólny pogląd już jest.






środa, 10 grudnia 2008

Żegnaj cabriolecie

W poniedziałek, zgodnie z zapowiedziami, po naszym domu zaczęli się kręcić cieśle/dekarze. W ciągu trzech dni machnęli cały szkielet dachu. Tym samym nasz dom, w coraz mniejszym stopniu przypomina cabriolet. W dniu dzisiejszym miała zawisnąć wiecha, ale samą imprezę, z wiadomych względów, przesunęliśmy na sobotę. Czekamy jeszcze na łaty i kontrłaty, które pozwolą chłopakom zawiesić folię dachową. Miejmy nadzieję, że pogoda nie pokrzyżuje nam planów. Tym razem pokusiliśmy się na zrobienie zdjęcia wieczorową porą. Co prawda nie widać na nim zbyt wiele, ale następne które tu zamieścimy, mamy nadzieję, będzie już wykonane pod baldachimem z folii dachowej.

sobota, 6 grudnia 2008

Komin - koniec.

Prace murarskie komina, jak na moje oko, zostały zakończone. Wypadałoby teraz obrzucić go jakimś tynkiem, ponieważ taki sposób wykończenia jest w projekcie. Chociaż zobaczymy, czy nie obkleimy go płytkami klinkierowymi. Reszta na budowie bez zmian, z niecierpliwością czekamy na cieśli. Parę dni później mają też ruszyć prace związane z tarasami.

środa, 3 grudnia 2008

Więźba.

W ostatnią sobotę prawie dotarła do nas więźba dachowa. Niestety budowlańcy są bardzo mało odporni na śnieg i zniknęli z budowy informując nas o tym telefonicznie już po fakcie. W tym samym czasie w kierunku naszej działki zmierzał już komplet zaimpregnowanego drewna. Pech chciał, że w firmie sprzedającej więźbę w tym dniu nie było ludzi aby to rozładować, a zamierzaliśmy się posiłkować naszymi budowlańcami właśnie. Cały transport musieliśmy zawrócić i przygonić na naszą budowę w poniedziałek, zabezpieczając się tym razem w ekipę rozładowczą. Oczywiście majstra budowlańców przy tym nie było, co nie było bez znaczenia w późniejszym terminie. Otóż koło południa zadzwonił do mnie z pretensjami, że więźba leży w najgorszym możliwym miejscu, bo on akurat na dzisiaj miał zamówionego geodetę aby wyznaczyć tarasy i teraz on nie może zacząć pracy nad nimi. Szkoda tylko, że jak miał możliwość zadecydowania gdzie ta więźba będzie mu najmniej przeszkadzała to go nie było oraz nie poinformował nas o tym geodecie wcześniej, chociaż ja będę za niego płacił. Niestety, tym razem dla niego, moment rozpoczęcia tarasów trochę się przeciągnie, ponieważ dekarze wejdą na naszą budowę w najbliższy poniedziałek. Czemu niestety dla niego? Ostatnia płatność ma być dokonana po wykonaniu tarasów i przypór (a te mają być robione dopiero po elewacji) a teraz tak bardzo mi się z tym nie spieszy. Ważniejsze są dla mnie dach, okna, ścianki działowe (które zrobi prawdopodobnie inna firma) i instalacje w domu. Przecież betonowania tarasów na zewnątrz domu i ocieplenia nie będę kleił podczas mrozów, a ja dotrzymuję terminów płatności :>
P.S. Dostaliśmy już pierwsze przesyłki na nasz nowy adres :)

niedziela, 30 listopada 2008

Idzie inwestor po drabinie...

Dzisiaj pogoda była dla nas łaskawsza i mogliśmy wdrapać się na nasze poddasze. Mogliśmy sobie mniej więcej wyobrazić jak będą wyglądały wielkościowo nasze pomieszczenia w tej części domu. Udało się nam też pstryknąć kilka zdjęć.

sobota, 29 listopada 2008

Komin - droga przez mękę.

Jakoś specjalnie nie nastawialiśmy się na to, że komin będzie skończony. I tym razem niespodzianki nie było. Z częścią komina dymowego wyszli ponad poziom poddasza, reszta komina kończy się w pomieszczeniu gospodarczym. Jak tak dalej pójdzie, to św. Mikołaj nie będzie miał jak przynieść prezentów. W poniedziałek lub wtorek dekarze (już inna ekipa) wchodzi na dach. Rozmawialiśmy też już z inną ekipą w sprawie wybudowania ścianek działowych. Może będzie lepiej ;)

środa, 26 listopada 2008

Wieńce - c.d.

Dzisiaj, o godz. 9 rano, pompa wtłoczyła na nasze wieńce 2m betonu. Oczywiście komin jak miał wysokość czterech pustaków, tak ma. Przecież wylanie betonu w szalunek to tak męcząca praca, że trzeba solidnie odpocząć, no ale wg. zapewnień majstra, do końca tygodnia komin będzie stał. Jak zawsze, czas pokaże.

sobota, 22 listopada 2008

Wieńce.

Przez ostatnie dni, chłopaki pracowali (i nadal to robią) nad szalowaniem wieńców. W okolicach najbliższej środy będziemy zalewać je betonem. Potem tylko kilka warstw bloczków betonowych i murowanie ścian nośnych będziemy mieli za sobą. W pomieszczeniu gospodarczym rozpoczęty jest komin. Trochę się zestresowaliśmy, że komin stoi nie tak jak w projekcie. Okazało się, że majster zrobił małe czary-mary i na innym ułożeniu komina zaoszczędzi nam nieco miejsca. Jeśli przy okazji będzie to działało jak należy to nie mamy żadnych przeciwwskazań ;)

środa, 19 listopada 2008

Ścianka kolankowa

Wczoraj pojechaliśmy na budowę, ponieważ budowlańcy polecili nam zamówić kolejną partię Porothermu. Sądziłem wcześniej, że ilość 1800 sztuk jakie podali nam na początku wystarczy na postawienie całego domu (nie wliczając działówek). Musieliśmy to sprawdzić i wygląda na to, że rzeczywiście cały materiał jest użyty w naszym domu. Ścianka kolankowa nad garażem jest już praktycznie skończona. Do wymurowania zostały chłopakom ściany boczne i ściana wykusza. Na dniach powinien też stanąć komin. Moment rozpoczęcia zadaszania domu jest coraz bliższy. Gdzieniegdzie widać też ślady aktywności elektryka.

poniedziałek, 17 listopada 2008

+1

W czwartek odbyło się wylewanie stropu. Jak zwykle w tej branży nic nie mogło się odbyć w umówionym czasie. Tak jak przy wylewaniu zera, betoniarnia spóźniła się z dostawą betonu i dojazdem pompy. Tym razem opóźnienie udało im się zredukować z 24 do ok. 2h. Widok trzech gruszek betonu i rozłożonej pompy był imponujący :) Z dekarzem też już mamy podpisaną umowę na wykonanie całego dachu. Na budowie nie zagościłem zbyt długo. Ten kamień milowy naszej budowy zbiegł się z naszą wyprowadzką z mieszkania. Z powodu natłoku spraw do załatwienia nie udało mi się zorganizować czegoś fajnego do internetowania. Stąd to opóźnienie w edycji tego dziennika ;) Ale ten problem w tym tygodniu też powinien znaleźć swoje rozwiązanie.

wtorek, 11 listopada 2008

Szalowanie stropu - kolejna odsłona.

Dzisiejsze Święto Niepodległości zakończyło nasz maraton wizyt kontrolnych na budowie. W poniedziałek pozwoliliśmy sobie wpaść w odwiedziny do naszych budowlańców dwukrotnie. Rano musieliśmy sprawdzić czy ich nieodparta chęć do pracy wygra z pokusą zrobienia sobie wolnego, a wieczorem popodziwiać postępy prac. Muszę przyznać, że w końcu pojawił się komplet pracowników i zmiany na budowie zaczęły znowu być widoczne. Dzisiaj było podobnie, a nawet pobiliśmy swoisty rekord. Na budowie było, o ile dobrze pamiętam, 7 pracowników. Kurcze, chcieć to móc :) Teraz było widać, że chłopakom zależy na dotrzymaniu, kolejnego już przecież, terminu wylania stropu. Dzisiaj też odwiedzili nas kolejni Bellomaniacy, praktycznie zdecydowani na budowę tego domu, lecz w troszkę innej wersji. Trzymamy za nich kciuki ;)

niedziela, 9 listopada 2008

Szalowanie stropu.

Dwa dni z rzędu pojechaliśmy sobie na budowę. Wczoraj, by skontrolować postępy na budowie i przyjąć pierwszych gości ;), dzisiaj aby porozmawiać z dekarzami na temat kosztów robocizny dachu. No i przy okazji trzasnąć kilka fotek :) Wczoraj po raz pierwszy chodziłem po podłodze, a właściwie jej namiastce, na poddaszu. Czułem się jak Armstrong. To był tak mały krok dla człowieka, a tak wielki... Oczywiście nasz dach, to na razie niebo, ale już niedługo mamy nadzieję mieć tą przestrzeń ograniczoną przynajmniej więźbą. Do zrobienia jeszcze trochę zostało. Dlatego jutro i pojutrze też jedziemy na zapowiedziane inspekcje, bo była umowa, że chłopaki będą się kręcić po budowie w poszukiwaniu straconego czasu.

piątek, 7 listopada 2008

Poważna rozmowa.

Chłopaki postanowili znowu przetestować naszą odporność na stres. Po raz kolejny musieliśmy przełożyć dostawę betonu. Może jest to oznaką jakiegoś naszego dziwactwa, ale nie ucieszyło nas to szczególnie. Aczkolwiek chyba tylko naszym miekkim sercom zawdzięczają to, że jeszcze pracują na tej budowie. Poza tym, mocno przed południem wysiadł prąd w skrzynce energetycznej, do której, do dnia dzisiejszego enea zapomniała nam udostępnić kluczyk. Czas reakcji na taką awarię wyniósł coś koło 6h. Tak więc kolejny dzień poszedł szczekać. Musieliśmy ostro zmobilizować chłopaków do dalszej pracy, więc przeprowadziliśmy z nimi poważną rozmowę. Będą kończyć swoją pracę w najbliższych dniach, aby nie powiększać opóźnień. Rozmowa chyba pomogła, bo nad głową pojawiła się kolejna część belek stropowych i pustaków oraz przygotowana była kolejna porcja szalunków. Jutro przeprowadzając inspekcję zrobimy kilka zdjęć.

środa, 5 listopada 2008

Osłupienie.

Dzisiejszego poranka wybraliśmy się podziwiać postępy na naszej budowie. Oba słupy są zalane betonem. Ponadto na górze przybyło trochę zbrojeń. Ze zmian to praktycznie wszystko. Pozytywne jest to, że znowu prace ruszyły do przodu a na budowie pracuje więcej niż jeden człowiek. Może te zmiany nie są tak spektakularne jak wznoszenie się ścian, ale coś się dzieje. Sprawdziłem też w projekcie, że nad wykuszem jadalnianym i wyjściem na taras nie ma belek stropowych. Są za to przewidziane nadproża żelbetowe, które chłopaki muszą poskręcać i poukładać. Tłumaczy to ich fizyczny brak w naszym domu na tym etapie prac. Strop będziemy zalewać w piątek. I tego terminu, mamy nadzieję, że chłopaki dotrzymają. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi środowego terminu nie chciałem ryzykować, bo budowlańcy w pośpiechu mogliby narobić gnoju. A tu przecież chodzi o konstrukcję, więc niech będzie to zrobione trochę później, ale dobrze. Tym bardziej, że koszty opóźnień chłopaki biorą na siebie.

sobota, 1 listopada 2008

Schody - ale nie takie do wchodzenia.

Ostatnie dni obfitowały w niezbyt przyjemne wydarzenia. W środowe południe mieliśmy awarię w skrzynce energetycznej i chłopaki nie za bardzo mieli jak kontynuować pracę. Naprawa była możliwa dopiero późnym popołudniem. Przez caly czwartek padał dość mocny deszcz i prawdopodobnie to (chociaż po tym co działo się w dniu następnym średnio w to wierzymy) było powodem że na budowie nie wydarzyło się zbyt wiele. A już apogeum naszych nerwów nastąpiło w piątek. Podczas wizyty na budowie Anetta stwierdziła, że do pracy stawił się 1 (słownie: jeden) człowiek. Po szybkim telefonie z naszej strony z wyrazami niezadowolenia, dotyczącego ogromnych rozbieżności w planowanym końcu i stanem faktycznym (dom miał stanąć w 1,5 miesiąca, a to co mamy dziś osiągneliśmy po dwóch miesiącach) byliśmy umówieni na budowie w celu złożenia wyjaśnień przez szefa ekipy. Jak bardzo feralny, wręcz czarny był to piątek dla ekipy dowiedzieliśmy się kilkadziesiąt minut później. Szefowi rozchorowała się teściowa i musiał czekać na pogotowie, więc nie mógł przyjechać na budowę aby opowiedzieć nam o tych niesamowitych przyczynach takiego opóźnienia. Chłopaki, którzy, mieli pracować mieli niewiarygodne problemy z akumulatorem i dojazd na budowę graniczył z niemożliwością. Gość, którego do niedawna określałem jako pasjonata, nagle stał się człowiekiem niezwykle wątłego zdrowia. Może w tym co nam powiedzieli jest jakiś cień prawdy, ale niestety nie mamy lat nastu, żeby bezgranicznie wierzyć w tak idealnie nieszczęśliwy splot okoliczności. Zwłaszcza u budowlańców. W ostatnim tygodniu ten człowiek, który pojawiał się na budowie zasługuje na nasz szacunek. Tylko dzięki niemu możemy powiedzieć, że na budowie coś się dzieje. Wokół domu, za jego sprawą, pojawiły się dwie kolejne podstawy przypór. I na tym praktycznie lista sukcesów naszej ekipy w ostatnich dniach się kończy. Po naszych stanowczych telefonach obiecano nam rzucenie na naszą budowę pięciu chłopaków (co, de facto, miało nastąpić chyba ze 3 tygodnie temu) i zalanie stropu w środę. Zresztą innego wyjścia nie mają, bo na ten dzień mają zamówiony beton i pompę do tegoż. A to czy będą robić nocki czy dadzą sobie radę w jakiś inny, cudowny sposób obchodzi nas raczej nie bardzo. Nasz domek po dzisiejszym dniu wyglądał tak:



czwartek, 30 października 2008

Dom przy Porcelanowej :)

Wczoraj przyszła do nas decyzja nadająca numer porządkowy naszej nieruchomości. Tak więc za niedługo zamieszkamy przy ul. Porcelanowej. Ale na razie doglądamy naszą inwestycję. Oczywiście czwartkowe popołudnie nie mogło się obyć bez kolejnej wizytacji. Cały garaż jest już przykryty pustakami stropowymi, wycięty słupek ma już ustawione zbrojenie, a część "fosy" zasypana jest piachem zasypowym. Rozpoczęta też jest jedna przypora. W dalszym ciągu jednak nie mamy nadproży nad wyjściem tarasowym i nad wykuszami :( Niestety zdjęcia zrobimy dopiero w sobotę.

wtorek, 28 października 2008

Układania stropu ciąg dalszy.

Wczoraj zrobiliśmy szybką, nieplanowaną inspekcję placu budowy. Po sobotniej przerwie w pracach musieliśmy się zorientować czy chłopaki nie odpuścili sobie prac bardziej, niż to konieczne. W domu pojawiły się podpory pod strop w salonie i kuchni a na nich belki stropowe. Pomiędzy belkami pojawiły się też, wcześniej przygotowane pustaki stropowe. Nasz dom coraz mniej przypomina kabriolet ;)

sobota, 25 października 2008

Strop rozpoczęty.

Pierwsze elementy stropu znalazły się na swoim miejscu. Nad garażem i pomieszczeniem gospodarczym chłopaki poukładali już belki stropowe. Poza tym skończona jest cała izolacja fundamentów oraz dorobione jest zbrojenie dla słupka od strony ogródka. Na działce przygotowane też leżą zbrojenia na części wylewane stropu oraz pozaślepiane pustaki stropowe. Mamy nadzieję, że pogoda i dostępność podpór montażowych pozwoli nam cieszyć się całym stropem w przyszłym tygodniu. Ale, niestety, wydaje się to być terminem bardzo napiętym.

czwartek, 23 października 2008

Pierwsza poprawka do konsty... konstrukcji.

Dzisiejsza wizyta nie wprawiła nas w przesadnie radosny nastrój. Po wejściu na działkę naszym oczom ukazał się wycięty róg budynku po stronie garażu. Jak nam się udało telefonicznie ustalić, chłopaki rozpędzili się z murowaniem i nie zauważyli na projekcie, że w tym miejscu ma być zbrojony słup betonowy. Na szczęście szef ekipy zauważył to jeszcze w takim momencie, że można to poprawić. Niestety ma to wpływ na terminy. Poprzednio też skłamałem, że nadproży nie ma tylko nad wykuszem. Nie ma go też nad wyjściem z salonu. Poza tym mamy zaizolowaną większość fundamentu. Niedługo chyba będzie można zasypać fosę wokół domu ;)
P.S. Widziałem na jednym forum zdjęcia z realizacji domów wg. naszego projektu i obawiam się, że w ich przypadku wykonawcy też nie zauważyli tego słupa, bo na zdjęciach ich nie widać.

wtorek, 21 października 2008

Nadproża.

Szybkimi krokami zbliżamy się do końca ścian pierwszej kondygnacji. Poza oknami w jadalni wszystkie drzwi i okna mają już swoje nadproża. W tym tygodniu zaprosimy do pomiarów kolesi od drzwi wejściowych i bramy garażowej, ponieważ na wyprodukowanie tychże czeka się dłużej niż na wykonanie okien i fajnie by było, gdyby wszystko dotarło mniej więcej w tym samym terminie. Jakość dzisiejszych zdjęć pozostawia trochę od życzenia ale dzisiaj podczas naszej mikroinspekcji padał dość mocny deszcz :( Do tego słonko ostatnimi czasy lubi wcześniej chodzić spać i niestety te zdjęcia mogą być ostatnimi, śródtygodniowymi zdjęciami z postępów prac budowlanych. Zobaczymy...

sobota, 18 października 2008

Inwestycja stabilnego wzrostu.

Dzisiaj przed południem wskoczyliśmy na błyskawiczną "inspekcję" postępów prac. Budowa systematycznie idzie naprzód. Nad wejściem do domu, oknem kuchennym i wyjściem na taras przygotowane są stopnie do zamontowania nadproży, które już czekają na zamontowanie. W poniedziałek musimy też dość intensywnie zainteresować się belkami i pustakami stropowymi, ponieważ pod koniec tygodnia będziemy mieli robiony sufit nad pierwszą kondygnacją, a wcześniej chłopaki muszą zaślepić kilka pustaków stropowych. Jest dobrze.

czwartek, 16 października 2008

"Another brick in the wall".

Wysokość ścian po jednodniowej nieobecności na budowie robi na nas wrażenie. Deszcz, który dzisiaj miał być w naszej okolicy głównym gościem, przesunął swoją wizytę o kilka godzin później. Pozwoliło to chłopakom pobawić się naszymi klockami trochę dłużej. Według moich obliczeń jesteśmy w okolicy połowy 1-szej kondygnacji.