piątek, 31 lipca 2009

I jeszcze więcej pyłu.

Prace nad wyrównywaniem ścian gładzią nadal trwają. Dół jest praktycznie wygładziowany, ale to tylko dzięki fachowcom od pacy i płótna ściernego ;) Na górze front prac mozolnie, aczkolwiek systematycznie zmierza naprzód. W weekend powinniśmy mieć pomalowany przynajmniej raz pokój dziecka i wygładziowany do połowy przedpokój. Niestety, z powodu braku stosownych rusztowań, drabin i innych zdolności lewitacyjnych, musimy prace w przedpokoju podzielić na dwie części: od góry do dziur w ścianach, które służą do włożenia podpory rusztowań zastępczych i od dziur w dół, którą to część jesteśmy w stanie zrobić ze schodów. Jutro też przywieziemy kafelki do łazienki na górze (na dół już mamy) i do kuchni. W ostatnich dniach udało mi się też zakryć toaletę na dole sufitem. Niestety zdjęć na razie nie ma, bo jak kończymy pracę to już jest ciemno, a zaraz po przyjeździe ostro startujemy z pracami. Dzisiaj też na naszej działce rozpanoszyła się koparko-ładowarka. Jej największym marzeniem było wyrównanie terenu wokół domu i wykopanie dziury na studnię do deszczówki. I to marzenie szczęśliwie spełniła. Zupełnie przypadkiem dostarczyło to sporo radości również nam. Teraz widać, że na skoszenie trawy będzie trzeba zarezerwować trochę czasu :) Fotki po weekendzie ;)

niedziela, 19 lipca 2009

Gwiezdny pył.

Ostatnie dni obfitowały w pył. Może nie tytułowy, gwiezdny pył, ale gipsowy ze szpachli i gładzi. Udało mi się w końcu tak obrobić wejście do garderoby, że zostało tylko wyszlifowanie gładzi i praktycznie to pomieszczenie będzie można maznąć jakąś farbą. Pokój dziecka jest już wyszlifowany po szpachlowaniu, ale konieczne będą poprawki gładzią w kilku miejscach. W przedpokoju szpachla dojrzewa do szlifowania, które właśnie przeprowadzamy w naszej sypialni. Pokój gościnny na razie czeka na lepsze czasy ;) Dużo natomiast działo się w łazience. Mamy już komplet sprzętu, potrzebny do umycia się i nie tylko. Na ścianie "prysznicowej" położona jest pierwsza warstwa folii w płynie. Wanna ustawiona jest do przymiarki obudowy, a zabudowa wc i bidetu czeka na położenie kafelek. Tu też sufit czeka na przeszlifowanie po poprawkach gładzią. W tak zwanym międzyczasie tych wszystkich robót, w kuchni pozakrywaliśmy tynkiem bruzdy na kable. Teraz tylko gładź, szlifowanie i układanie płytek na podłodze (albo odwrotnie - zobaczymy). Planowany przyjazd mebli kuchennych i sprzętu - 2 września - co nie jest zbyt dużą ilością czasu biorąc pod uwagę fakt, że należałoby zrobić zabudowę kominka (będzie znowu pył, mnóstwo pyłu) oraz (przynajmniej) zadaszenie ubikacji na dole :| Potem... tak, tak, gładź na ściany, malowanie... i nic, tylko zamieszkać ;)







wtorek, 14 lipca 2009

Urlop po polsku.

Mówi się, że Niemiec w czasie urlopu wyjeżdża do Hiszpanii, Polak remontuje mieszkanie. Kultywując narodowe tradycje, nasz urlop spędzamy na budowie. Przerwa na blogu nie wynika z przerwy na budowie, a z mojego, czystego lenistwa tłumaczonym zmęczeniem po całodziennej pracy. Udało mi się zrobić zabudowę stelaży ceramiki w łazience u góry (jeszcze bez kafelek) - zwykłą, bez fajerwerków. Połączenia płyt też są w większości poszpachlowane. Dzisiaj zatynkowałem bruzdy w kuchni zostawione przez elektryka. Teraz tylko wyrównać ściany, rzucić jakąś gładź i można kłaść kafle na podłodze. W pokoju z garderobą kładę tynk na wykonane przeze mnie nadproże pomiędzy pokojem i garderobą. Chłopaki od piramidek zniknęli na dobre, wczoraj obiecali być na budowie i na tym się skończyło. Czeka mnie z nimi poważna rozmowa. Dzisiaj też się dowiedziałem, że studnia chłonna i wyrównanie terenu nastąpi za dwa tygodnie. Szkoda, dziecię ma urodziny za półtora tygodnia i chcieliśmy jej na tę okazję postawić huśtawkę ogrodową. Nie uda się :(

niedziela, 5 lipca 2009

Sufity, połacie i odrobina Egiptu.

Ufff, zakończyliśmy płytowanie połaci i sufitów wszystkich pomieszczeń na poddaszu. Do zrobienia są płyty w ubikacji na dole, zabudowa ścianki w łazience na górze i ogólnie zabudowa toalety w tych pomieszczeniach. Mieliśmy trochę kłopotów z płytami i są miejsca, które pewnie można było zrobić lepiej. Jednak takie wykonanie zostawiamy jako wystarczające. W międzyczasie na naszej budowie kręcili się budowlańcy, z zadaniem wykonania przypór, które według nich nazywane były "piramidkami". Oczywiście nazwa ta tak bardzo weszła w umysły, że mamy je nieco zmodyfikowane w stosunku do projektu. I wydaje mi się, że fajnie to wygląda. Co prawda nie wiemy kiedy skończą, o ile wogóle, bo zniknęli trzy dni temu i nie dali znaku życia, a próby dodzwonienia się kończyły się fiaskiem. No, ale to nie ja narobiłem się za darmo... Teraz będziemy mięli dwa dni przerwy a od środy dalsze ciekawe zajęcia na budowie.