niedziela, 9 listopada 2008

Szalowanie stropu.

Dwa dni z rzędu pojechaliśmy sobie na budowę. Wczoraj, by skontrolować postępy na budowie i przyjąć pierwszych gości ;), dzisiaj aby porozmawiać z dekarzami na temat kosztów robocizny dachu. No i przy okazji trzasnąć kilka fotek :) Wczoraj po raz pierwszy chodziłem po podłodze, a właściwie jej namiastce, na poddaszu. Czułem się jak Armstrong. To był tak mały krok dla człowieka, a tak wielki... Oczywiście nasz dach, to na razie niebo, ale już niedługo mamy nadzieję mieć tą przestrzeń ograniczoną przynajmniej więźbą. Do zrobienia jeszcze trochę zostało. Dlatego jutro i pojutrze też jedziemy na zapowiedziane inspekcje, bo była umowa, że chłopaki będą się kręcić po budowie w poszukiwaniu straconego czasu.

Brak komentarzy: