wtorek, 13 października 2009

Romans z Krystyną z gazowni.

Miniony tydzień obfitował w sprawy związane z ogrzewaniem za pomocą gazu. Podpisanie umowy, wbrew moim czarnym myślom, zajęło jakieś 5-10min. Gazomierz w żółtej skrzynce pojawił się dwa dni później. Wczoraj natomiast w domu gościliśmy czarodzieja od pieca, ponieważ uruchomienie musi zostać przeprowadzone przez autoryzowanego serwisanta. I co tu dużo mówić. Działa, grzeje :) Co prawda wcześniej grzaliśmy dom i c.w.u. za pomocą kominka i dalej zamierzamy korzystać w znacznej części z biomasy ;) Jednak od teraz w ciągu naszego pobytu w pracy dom nie będzie się wychładzał zbytnio. Tym bardziej, że to nasz pierwszy sezon grzewczy w tym domu i nieco wilgoci w ścianach może jeszcze siedzieć, awet pomimo zostawiania dłuższych terminów pomiędzy pracami mokrymi i wykonaniu ociepleń długo po tynkach. Łazienka na górze powolutku zaczyna nabierać kształtu. W miniony weekend położyłem kafle na sporej części podłogi. Prace nadal trwają ;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oby do przodu. Mi jutro gaz podłaczą :) pozdro tacim