poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Tak blisko, tak daleko.

Do wyznaczonego deadline-u pozostało 3 tyg. Jak spojrzeć na to jednym okiem, terminu dotrzymamy spokojnie. W sumie to zostały do położenia śladowe ilości gładzi, trochę szlifowania, farba, płytki i gotowe. Drugie oko już tak optymistycznego obrazu mózgowi nie przekazuje. Bo przecież do położenia zostało kilka worków gładzi, potem mozolne szlifowanie ścian, a po tym jeszcze się człowiek upaćka gruntem i farbą. Brrr. A do tego jeszcze przycinanie kafelek i zapewnienie równiutkiego ich ułożenia. Masakra. Co gorsza, w portfelu zaczynają królować kwoty przypominające bardziej temperatury 0 stopni Kelvina, niż płynnego metalu. Jednak zdecydowaliśmy się zatrudnić kafelkarza, który rzuci gresik w kuchni i łazience na dole. Przyspieszy to prace znacznie i, mamy nadzieję, będzie to zrobione dokładniej ;) Poza tym robimy co możemy, żeby najdalej na koniec przyszłego tygodnia zakończyć prace malarskie w pokojach na dole i górze. WC na dole dorobiło się przez ten czas sufitu. Wszelkie obawy, że wstając z ubikacji będzie można się huknąć w głowę można włożyć na półkę, pomiędzy "Czerwonego kapturka" a "Księżniczkę na ziarnku grochu". Poniżej kilka fotek z obecnego stanu.





Brak komentarzy: