Panele leżą na podłodze, płytki w łazience na dole również. Do pełnego szczęścia zostało zrobienie łazienki na górze, dokończenie ubikacji na dole, wykafelkowanie i pomalowanie wiatrołapu, montaż drzwi wewnętrznych, listwy przypodłogowe, obłożenie słupów drewnem, montaż kuchni, zabudowa kominka, pokolorowanie salonu. Niewiele, prawda? Roboty tak na kwartał ;) Pomimo to, zdecydowaliśmy, że wszystkie nasze graty, łącznie z nami samymi, zawieziemy już do nowego domku na stałe. Co prawda gazu jeszcze nie mamy, ale tandem paneli solarnych i kominka z płaszczem wodnym pozwala nam, przynajmniej na razie, pokazać figę wszelkim spółkom gazowniczym. Woda, która podgrzewa się do temperatury czterdziestu kilku, a w słoneczne dni dużo powyżej 50 stopni pana Celsjusza, pozwala na dość komfortowe i ciepłe kąpiele wieczorne. Co więcej, nie ma również zupełnie problemu z ciepłą wodą o poranku. Na razie, w temacie rozwoju kunsztu kulinarnego, odkrywamy zupełnie nowe obszary wykorzystania małego, wysłużonego już, grilla :) Muszę przyznać, że dotychczasowe ograniczanie się do kurczaczków i karkóweczek z rusztu to jawne marnotrawstwo potencjału zawartego w tym niewielkim urządzeniu ;) Te nasze tymczasowe grillowanie i obiadokolacje tarasowe będą do czasu przybycia mebli i sprzętu kuchennego, których montaż musieliśmy przesunąć ze względu na kafelkarzy. Niestety w dobie kryzysu najbliższy wolny termin był trzy tygodnie później (sic!), a nie dwa-trzy dni, jak myśleliśmy. Mamy tylko nadzieję, że końcówka lata będzie dużo słoneczniejsza niż jego początek.